Selena Gomez
Leżałam na łóżku i myślałam nad tym co dzisiaj się wydarzyło. Nie mogę opisać tego uczucia jak się dowiedziałam że jestem zdrowa. Teraz moge wszystko jeść , pić , bawić się i przede wszystkim kochać i być kochaną. Leżąc sięgnęłam po telefon który miałam w szafce i odblokowałam go po czym zaczełam pisać sms-a.
** Dziękuje za dziś ** i nacisnęłam opcję wyślij. Po czym odłożyłam telefon i ułożyłam się wygodnie do snu.
** Dziękuje za dziś ** i nacisnęłam opcję wyślij. Po czym odłożyłam telefon i ułożyłam się wygodnie do snu.
Justin Bieber
Gdy słuchałem muzyki i prawie przysypiałem dostałem smsa od nieznajomego numeru. Treść wiadomości była krótka ** Dziękuje za dziś **. Nie miałem pojęcia kto to może być. Pierwsza moja myśl była to taka że to Jenner zmieniła numer i dziękuje mi za awanture ale logicznie myśląc to chyba nie była by taka głupia aby za to dziękować. Postanowiłem że nie odpiszę na ten numer bo nie wiem kto to a nie chce się już wplątywać w jakieś nowe bezsensowne znajomości. Powód ? Powód jest naturalny , piękny i mądry i ma na imię Selena. Odłożyłem telefon i usnełem. Następnego dnia rano wstałem wcześniej niż zazwyczaj dlatego że miałem jedną mała rzecz do załatwienia. Wstając z łóżka podeszłem do szafy i wyciągnęłem z niej ciuchy w które natychmiast się ubrałem. Gdy byłem już gotowy wszedłem na chwilę do łazienki aby umyć zęby , twarz i oczewiście ułożyć włosy. Gdy byłem gotowy wyszedłem z łazienki biorąc z pokoju dokumenty do auta i telefon który schowałem do kieszeni i wyszedłem z pokoju kierując się do kuchni. Była dopiero 6.30 a ja byłem już na nogach i praktycznie gotowy do wyjścia. Musiałem tylko zrobić jakieś śniadanie i mogłem wyjść. Wszedłem do kuchni co spowodowało że moi rodzice spojrzeli na mnie jakby zobaczyli ducha.
- Justin to ty ? - zapytał głupio tata śmiejąc się przy tym.
Spojrzałem na niego jak na idiote bo tak się nieraz zachowywał np dziś.
- A nie widać że to ja ? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Poprostu nie wierzymy własnym oczom że ty już wstałeś a na dodatek jesteś gotowy do wyjścia. - wtrąciła się mama wyjaśniając ich reakcję na mój widok.
- Muszę jechać do kwiaciarni na koniec miasta bo jako jedyna jest czynna od 7 rano - powiedziałem wyciągając płatki i mleko po czym nasypałem do miski i zalałem zimnym mlekim. Po czym przysiadłem do stołu i zaczełem jeść.
- Po co po kwiaty ? - zapytał mój tata popijając kawę.
- Justin wczoraj pokłócił się z dziewczyną i napewno chce ją dzisiaj przeprosić - powiedziała mama zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Ale ona była w błędzie kwiaty nie były dla Jenner.
- Nie kwiaty nie będą dla Kendall mam ją gdzieś - oznajmiłem stanowczym głosem.
- A dla kogo ? - dopytywał tata.
- Dla koleżanki z klasy dla Seleny Gomez - powiedziałem kończąc śniadanie. Tata słysząc moją odpowiedź zachłysnął się kawą i zaczął kaszleć. Nie mam pojęcia dlaczego tak zareagował.
- Jeremi wszystko wporządku ? - zapytała mama.
- Tak poprostu wleciało nie w tą dziurkę - oznajmił.
- A to tak na poważnie z tą dziewczyną ? - zapytał po chwili spoglądając w moją stronę.
- Tak - odpowiedziałem krótko po czym wstałem odnosząc miskę do zlewu. Chwilę poźniej byłem już na przedpokoju gdzie ubrałęm buty i wzięłem do ręki kluczyki od auta.
- Wychodzę jade do kwiaciarni i do szpitala do Seleny do szkoły nie mam zamiaru dzisiaj iść - powiedziałem szybko poczym opóściłem dom udając się do swojego auta. Gdy byłem w drodze do kwiaciarni zaczęłem się zastanawiać nad reakcją mojego ojca gdy usłyszał nazwisko Seleny czy on coś ma z nią wspólnego czy może rzeczywiście się tylko zaksztusił. Przez całą drogę myślałem nad tym jednak nie wpadłem na żadną sensowną odpowiedź. Na moje pytanie mógł odpowiedzieć tylko mój ojciec. Gdy dojechałem pod kwiaciarnie była już 7.30. Więc wszedłem do środka i zaczęłem wpatrywać się w setki przeróżnych kwiatów. I nie wiedziałem które wybrać. Podeszłem więc do florystki.
- Witam chciałbym bukiet - powiedziałem uśmiechając się w stronę dziewczyny.
- Witam a z jakich kwiatów pan by chciał ? - zapytała.
- No właśnie nie wiem ale może z róż ? - powiedziałem swoją propozycję. Dziewczyna zaczęła komponować bukiet a ja stałem i patrzyłem jak szybko się z tym uwija.
- Dla mamy ten bukiet ? Bo z chęcią bym się umówiła z jej synem - usłyszałem z ust dziewczyny. Byłem w szoku że ta dziewczyna jest taka bezpośrednia. Przyznam była całkiem ładna miała bląd włosy duże niebieskie oczy i pełne usta pomalowane czerwoną szminką i miała również czym oddychać. Jednak ani chwili nie zastanawiałem się nad odpowiedzią.
- Bukiet jest dla dziewczyny. Ale dzięki za propozycje gdybym był wolny umówił bym się z Tobą ale sama wiesz - odpowiedziałem. Oficjalnie to nie mam dziewczyny ale zależy mi na Selenie wiec to tak jakbym był już zajęty. Poczekałem jeszcze chwilę na bukiet.
- 100 złoty proszę - usłyszałem poczym sięgnęłem po porfel i wyciągnęłem z nigo stówe i położyłem na lade biorąc bukiet i wychodząc bez słowa. Bukiet był duży i z czerwonych róż położyłem go delikatnie na siedzenie od strony pasażera i ruszyłem w drogę do szpitala.
- Justin to ty ? - zapytał głupio tata śmiejąc się przy tym.
Spojrzałem na niego jak na idiote bo tak się nieraz zachowywał np dziś.
- A nie widać że to ja ? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Poprostu nie wierzymy własnym oczom że ty już wstałeś a na dodatek jesteś gotowy do wyjścia. - wtrąciła się mama wyjaśniając ich reakcję na mój widok.
- Muszę jechać do kwiaciarni na koniec miasta bo jako jedyna jest czynna od 7 rano - powiedziałem wyciągając płatki i mleko po czym nasypałem do miski i zalałem zimnym mlekim. Po czym przysiadłem do stołu i zaczełem jeść.
- Po co po kwiaty ? - zapytał mój tata popijając kawę.
- Justin wczoraj pokłócił się z dziewczyną i napewno chce ją dzisiaj przeprosić - powiedziała mama zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Ale ona była w błędzie kwiaty nie były dla Jenner.
- Nie kwiaty nie będą dla Kendall mam ją gdzieś - oznajmiłem stanowczym głosem.
- A dla kogo ? - dopytywał tata.
- Dla koleżanki z klasy dla Seleny Gomez - powiedziałem kończąc śniadanie. Tata słysząc moją odpowiedź zachłysnął się kawą i zaczął kaszleć. Nie mam pojęcia dlaczego tak zareagował.
- Jeremi wszystko wporządku ? - zapytała mama.
- Tak poprostu wleciało nie w tą dziurkę - oznajmił.
- A to tak na poważnie z tą dziewczyną ? - zapytał po chwili spoglądając w moją stronę.
- Tak - odpowiedziałem krótko po czym wstałem odnosząc miskę do zlewu. Chwilę poźniej byłem już na przedpokoju gdzie ubrałęm buty i wzięłem do ręki kluczyki od auta.
- Wychodzę jade do kwiaciarni i do szpitala do Seleny do szkoły nie mam zamiaru dzisiaj iść - powiedziałem szybko poczym opóściłem dom udając się do swojego auta. Gdy byłem w drodze do kwiaciarni zaczęłem się zastanawiać nad reakcją mojego ojca gdy usłyszał nazwisko Seleny czy on coś ma z nią wspólnego czy może rzeczywiście się tylko zaksztusił. Przez całą drogę myślałem nad tym jednak nie wpadłem na żadną sensowną odpowiedź. Na moje pytanie mógł odpowiedzieć tylko mój ojciec. Gdy dojechałem pod kwiaciarnie była już 7.30. Więc wszedłem do środka i zaczęłem wpatrywać się w setki przeróżnych kwiatów. I nie wiedziałem które wybrać. Podeszłem więc do florystki.
- Witam chciałbym bukiet - powiedziałem uśmiechając się w stronę dziewczyny.
- Witam a z jakich kwiatów pan by chciał ? - zapytała.
- No właśnie nie wiem ale może z róż ? - powiedziałem swoją propozycję. Dziewczyna zaczęła komponować bukiet a ja stałem i patrzyłem jak szybko się z tym uwija.
- Dla mamy ten bukiet ? Bo z chęcią bym się umówiła z jej synem - usłyszałem z ust dziewczyny. Byłem w szoku że ta dziewczyna jest taka bezpośrednia. Przyznam była całkiem ładna miała bląd włosy duże niebieskie oczy i pełne usta pomalowane czerwoną szminką i miała również czym oddychać. Jednak ani chwili nie zastanawiałem się nad odpowiedzią.
- Bukiet jest dla dziewczyny. Ale dzięki za propozycje gdybym był wolny umówił bym się z Tobą ale sama wiesz - odpowiedziałem. Oficjalnie to nie mam dziewczyny ale zależy mi na Selenie wiec to tak jakbym był już zajęty. Poczekałem jeszcze chwilę na bukiet.
- 100 złoty proszę - usłyszałem poczym sięgnęłem po porfel i wyciągnęłem z nigo stówe i położyłem na lade biorąc bukiet i wychodząc bez słowa. Bukiet był duży i z czerwonych róż położyłem go delikatnie na siedzenie od strony pasażera i ruszyłem w drogę do szpitala.
Selena Gomez
Rano obudziły mnie pielęgniarki które podały mi jakieś małe tabletki i zmierzyły mi temperaturę. Gdy zażyłam leki które mi dały one wyszły a ja mogłam iść do łazienki się przemyć i uczesać. Po kilku minutach wróciłam do swojego łóżka szpitalnego i sięgnęłam po telefon aby sprawdzić czy dostałam jakąkolwiek wiadomość zwrotną od Justina jednak nic nie było. Trochę zrobiło mi się smutno że nawet nie odpisał. A podejrzewałam że nie miał mojego numeru i to dlatego. Od samego rana byłam w dobrym humorze zwłaszcza że żyje teraz ze świadomością że nie muszę się bać że każdy dzień mógłby być moim ostatnim. Gdy siedziałam na łóżku bawiąc się telefonem usłyszałam że ktoś puka do drzwi. Myślałam że to lekarz i nie chce wchodzić jak do siebie.
- Proszę - powiedziałam a do sali ku mojemu zdziwieniu wszedł Bieber. Mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok.
- Dzień dobry piękna - usłyszałam z ust chłopaka który natychmiast znalazł się przy moim łóżku.
- To dla Ciebie - powiedział podając mi bukiet czerwonych róż które były naprawdę piękne.
- Hej dziękuje bardzo z jakiej to okazji ? - zapytałam zastanawiając się dlaczego kupił mi kwiaty.
- Bez żadnej okazji poprostu chciałem sprawić Tobie przyjemność - odpowiedział z uśmiechem na twarzy i usiadł na krześle obok mojego łóżka.
- Są piękne - powiedziałam wąchając kwiaty.
- Piękne kwiaty dla pięknej dziewczyny - powiedział szatyn. A jego słowa sprawiły że na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Które nie uszły uwadze szatyna.
- Ej a co ja widze na twojej buzi ? - zaśmiał się dotykając dłonią mój policzek.
- Przestań prosze - poprosiłam uśmiechając się delikatnie.
- A jak się dzisiaj czujesz ? Wszystko dobrze ? Bo wygląda że tak masz całkiem inny humor - powiedział spoglądając mi w oczy.
- Tak czuje się swietnie jak widać - oznajmiłam.
- Justin dlaczego ty nie jesteś w szkole ? - zapytałam chociaż domyślałam się odpowiedzi.
- Wolałem przyjść do Ciebie i sprawdzić jak się czujesz niż męczyć się w szkole. Usłyszałam dokładnie to czego się domyślałam. Z Justinem rozmawiałam bardzo długo rozmawialiśmy o rzeczach ważnych i mniej ważnych. Wtedy dotarło do mnie że On naprawdę się stara i zmienił się na lepsze. Postanowiłam umówić się z nim chociaż raz a później to zobaczymy. Tylko nie wiedziałam czy On będzie jeszcze chciał.
- Justin mogę się ciebie o coś zapytać ? - zapytałam robiąc przy tym poważną minę aby go zmylić.
- Możesz a coś ty taka poważna się zrobiła ? - zapytał wpatrując się we mnie.
- Chciałam się zapytać czy Twoje zaproszenie na sok jest dalej aktualne ? - zapytałam bojąc się że jednak mu się już odwidziało i wyjdę na idiotkę. Jednak było całkiem inaczej.
- Jasne że tak. Tak się cieszę że zmieniłaś zdanie - oznajmił ściskając delikatnie moją dłoń.
- Ja też się cieszę - uśmiechnęłam się spoglądając na szatyna który wyglądał na naprawdę szczęśliwego.
- Justin przepraszam ale musisz już iść zaraz przyjdzie do mnie lekarz - powiedziałam niechętnie.
- Rozumiem. Zaraz idę. A słuchaj dałabyś Mi swój numer abym mógł napisać czasem? - zapytał ponownie przesyłając szeroki uśmiech.
- Nie mogę - powiedziałam krótko
Justin spojrzał na mnie zdezorjętowany.
- Nie mogę podać Ci numeru skoro już go masz - wyjaśniłam. A Szatyn stał i nic nie mówił. Minęło kilkanaście sekund aż Justin się odezwał.
- To twój numer ? - zapytał pokazując mi sms-a wyświetlonego którego wczoraj do niego napisałam. W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego co znaczyło że potwierdzam to o co zapytał.
- Przepraszam że nie odpisałem ale zazwyczaj nie odpisuje jak nie znam numeru a gdybym wiedział wcześniej że to twój numer napewno bym odpisał - powiedział tłumacząc się. Justin wyglądał przeuroczo jak tak się tłumaczył.
- To co ide może jeszcze zdaże na godzinę wychowawczą to się wytłumaczę z nieobecność - powiedział a po jego minie było widać że nie jest zadowolony z tego że musi iść.
- No dokładnie idź i powiedź co jest grane. Bo nie chciałabym abyś miał problemy przeze mnie - odpowiedziałam.
- Przez Ciebie problemy ? No co ty. A jeśli nawet to warto było tu do Ciebie przyjść - oznajmił uśmiechając się.
- To idę trzymaj się i daj znać co Ci lekarz mówił - poprosił poczym nachylił się i delikatnie cmoknął mnie w czoło. Wtedy przyznam zawiodłam się bo myślałam że pocałuje mnie tak jak wczoraj w policzek jednak dziś było inaczej. Justin chwile poźniej opóścił sale i zamknął za sobą drzwi a ja czekałam na lekarza który zaraz miał przyjść. Chwilę później usłyszałam ponowne pukanie do drzwi. Teraz byłam pewna że to nie lekarz bo do obchodu jest jeszcze pół godziny. W pierwszej chwili pomyślałam że to szatyn zapomniał czegoś i się wrócił.
- Justin wejdź zapomniałeś czegoś ? - powiedziałam śmiejąc się. Jednak gdy drzwi otworzyły się i zobaczyłam że to nie Bieber byłam zoskoczona. Przede mną stanął mężczyzna którego nie widziałam kilka lat. Poczułam jak w moim ciele gromadzą się nerwy na jego widok.
- Proszę - powiedziałam a do sali ku mojemu zdziwieniu wszedł Bieber. Mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok.
- Dzień dobry piękna - usłyszałam z ust chłopaka który natychmiast znalazł się przy moim łóżku.
- To dla Ciebie - powiedział podając mi bukiet czerwonych róż które były naprawdę piękne.
- Hej dziękuje bardzo z jakiej to okazji ? - zapytałam zastanawiając się dlaczego kupił mi kwiaty.
- Bez żadnej okazji poprostu chciałem sprawić Tobie przyjemność - odpowiedział z uśmiechem na twarzy i usiadł na krześle obok mojego łóżka.
- Są piękne - powiedziałam wąchając kwiaty.
- Piękne kwiaty dla pięknej dziewczyny - powiedział szatyn. A jego słowa sprawiły że na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Które nie uszły uwadze szatyna.
- Ej a co ja widze na twojej buzi ? - zaśmiał się dotykając dłonią mój policzek.
- Przestań prosze - poprosiłam uśmiechając się delikatnie.
- A jak się dzisiaj czujesz ? Wszystko dobrze ? Bo wygląda że tak masz całkiem inny humor - powiedział spoglądając mi w oczy.
- Tak czuje się swietnie jak widać - oznajmiłam.
- Justin dlaczego ty nie jesteś w szkole ? - zapytałam chociaż domyślałam się odpowiedzi.
- Wolałem przyjść do Ciebie i sprawdzić jak się czujesz niż męczyć się w szkole. Usłyszałam dokładnie to czego się domyślałam. Z Justinem rozmawiałam bardzo długo rozmawialiśmy o rzeczach ważnych i mniej ważnych. Wtedy dotarło do mnie że On naprawdę się stara i zmienił się na lepsze. Postanowiłam umówić się z nim chociaż raz a później to zobaczymy. Tylko nie wiedziałam czy On będzie jeszcze chciał.
- Justin mogę się ciebie o coś zapytać ? - zapytałam robiąc przy tym poważną minę aby go zmylić.
- Możesz a coś ty taka poważna się zrobiła ? - zapytał wpatrując się we mnie.
- Chciałam się zapytać czy Twoje zaproszenie na sok jest dalej aktualne ? - zapytałam bojąc się że jednak mu się już odwidziało i wyjdę na idiotkę. Jednak było całkiem inaczej.
- Jasne że tak. Tak się cieszę że zmieniłaś zdanie - oznajmił ściskając delikatnie moją dłoń.
- Ja też się cieszę - uśmiechnęłam się spoglądając na szatyna który wyglądał na naprawdę szczęśliwego.
- Justin przepraszam ale musisz już iść zaraz przyjdzie do mnie lekarz - powiedziałam niechętnie.
- Rozumiem. Zaraz idę. A słuchaj dałabyś Mi swój numer abym mógł napisać czasem? - zapytał ponownie przesyłając szeroki uśmiech.
- Nie mogę - powiedziałam krótko
Justin spojrzał na mnie zdezorjętowany.
- Nie mogę podać Ci numeru skoro już go masz - wyjaśniłam. A Szatyn stał i nic nie mówił. Minęło kilkanaście sekund aż Justin się odezwał.
- To twój numer ? - zapytał pokazując mi sms-a wyświetlonego którego wczoraj do niego napisałam. W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego co znaczyło że potwierdzam to o co zapytał.
- Przepraszam że nie odpisałem ale zazwyczaj nie odpisuje jak nie znam numeru a gdybym wiedział wcześniej że to twój numer napewno bym odpisał - powiedział tłumacząc się. Justin wyglądał przeuroczo jak tak się tłumaczył.
- To co ide może jeszcze zdaże na godzinę wychowawczą to się wytłumaczę z nieobecność - powiedział a po jego minie było widać że nie jest zadowolony z tego że musi iść.
- No dokładnie idź i powiedź co jest grane. Bo nie chciałabym abyś miał problemy przeze mnie - odpowiedziałam.
- Przez Ciebie problemy ? No co ty. A jeśli nawet to warto było tu do Ciebie przyjść - oznajmił uśmiechając się.
- To idę trzymaj się i daj znać co Ci lekarz mówił - poprosił poczym nachylił się i delikatnie cmoknął mnie w czoło. Wtedy przyznam zawiodłam się bo myślałam że pocałuje mnie tak jak wczoraj w policzek jednak dziś było inaczej. Justin chwile poźniej opóścił sale i zamknął za sobą drzwi a ja czekałam na lekarza który zaraz miał przyjść. Chwilę później usłyszałam ponowne pukanie do drzwi. Teraz byłam pewna że to nie lekarz bo do obchodu jest jeszcze pół godziny. W pierwszej chwili pomyślałam że to szatyn zapomniał czegoś i się wrócił.
- Justin wejdź zapomniałeś czegoś ? - powiedziałam śmiejąc się. Jednak gdy drzwi otworzyły się i zobaczyłam że to nie Bieber byłam zoskoczona. Przede mną stanął mężczyzna którego nie widziałam kilka lat. Poczułam jak w moim ciele gromadzą się nerwy na jego widok.
Świetny <3 Jestem ciekawa, kto jest tym tajemniczym gościem Seleny. Pisz szybko nowy rozdział, bo już nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuńBoski Ciekawe co to za facet :) Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie ojciec Justina... A może też Sell?
OdpowiedzUsuńKurcze... Doprowadzasz mnie do szału!
To jest ganialne <33 Kocham ten blog!
Zapraszam do siebie ;) ;*
Czekam na next z niecierpliwością!
Nuśka x,x
Super☺ mam nadzieję że szybko zdradzisz nam kto jest tajemniczym gościem ☺
OdpowiedzUsuń