środa, 11 maja 2016

Rozdział XII - Nie jestem ale niedługo będę..

Selena Gomez

Obudziłam się a przed sobą zobaczyłam moją mame.
- Gdzie ja jestem ? - zapytałam zachrypniętym głosem. Nie wiedząc zupełnie gdzie jestem i co się stało. Nie poznawałam tego miejsca. Wszedzie do okoła były białe ściany więc napewno nie był to mój pokój.
- W szpitalu córeczko. Zemdlałaś w tym ośrodku gdzie jesteś wolontariuszkom. Długo byłaś nie przytomna dlatego jesteś tutaj - wyjaśniła zmartwiona.
- Źle się rano czułam ale nie chciałam zawieść pani Margaret i ludzi którzy mnie tam potrzebują - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Napędziłaś nam niezłego stracha a najbardziej Justinowi - powiedziała.
Moje oczy poszerzyły się momentalnie. Nie rozumiałam dlaczego mama o nim wspomniała. Czy Justin też tam był? Nie pamiętam nic poza tym że byłam w biurze Pani Tatcher. A potem pustka kompletnie nic nie pamietam.
- Justin też tam był w ośrodku ? Co on ma wspólnego z moim znalezieniem się tutaj ? - zaczęłam wypytywać moją rodzicielkę.
- Spokojnie kochanie nie denerwuj się. Justin Ci pomógł nie pozwolił Tobie upaść na ziemie gdy zemdlałaś i wezwał pomoc. A co tam robił w ośrodku najlepiej będzie jak sama go o to zapytasz - powiedziała wyjaśniając mi wszystko od początku.
- Po co mam go pytać skoro On już napewno jest czymś zajety. - wymruczałam pod nosem. Mama uśmiechnęła się szeroko po czym powiedziała coś co mnie zaskoczyło.
- Mylisz się kochanie. Justin jest na korytarzu czeka cały czas odkąd Cię tu przywieźli - powiedziała niespuszczając ze mnie wzroku przez co dokładnie widziała moją reakcje na tą wiadomość.
- A co to za uśmiech Selena ? - zapytała zaciekawiona. Jednak ja nie chciałam jej mówić jaka jest prawda. Przecież ja i tak nie mogę z nim być. Mimo tego wszystkiego co mi robił nie chciałabym aby cierpiał przez moją chorobę.
- Idę zadzwonić do szefa i przy okazji zawołam Justina - powiedziała wstając z krzesła i kierując się w stronę drzwi poczym zniknęła za nimi. Zostałam sama na moment z moimi myślami. Co mam powiedzieć Justinowi ? Podziękować ? A może On będzie chciał czegoś w zamian ?  Istnieje też nadzieja że naprawdę się zmienił i zwykłe podziękowania przyjmie. Gdy leżałam na wpół siedząco na łóżku drzwi do mojej sali otworzyły się i do środka wszedł Bieber. Chłopak spojrzał w moją stronę z wypisaną troską na twarzy. Podszedł bliżej i usiadł na krześle obok mojego łóżka tam gdzie wcześniej siedziała moja mama.
- Cześć jak się czujesz ? - zapytał zmartwionym głosem.
- Teraz już dobrze - odpowiedziałam. W odpowiedzi zobaczyłam szereg białych zębów Biebera. Pewien czas nie odzywaliśmy się nic a nic. Wiedziałam że nadszedł czas aby odezwać się i podziękować. Zaczęłam bawić się nerwowo swoimi palcami.
- Ja chciałam Ci podziękować za to że mi pomogłeś i wezwałeś pomoc - powiedziałam patrząc prosto w oczy szatyna.
- Nie ma za co dziękować każdy na moim miejscu by to zrobił - odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Powiesz Mi co ty właściwie robiłeś w ośrodku ? Śledziłeś Mnie ? - zaczęłam zadawać pytania chłopakowi który uważnie mnie słuchał.
- Nie , nie śledziłem. Poprostu mam tam do odpracowania 50 godzin za moje wcześniejsze zachowanie w szkole. Nie wiedziałem że tam będziesz - usłyszałam w odpowiedzi.
- Przyznam byłem miło zaskoczony że ty też tam jesteś - dodał po chwili.
- Ja jestem tam wolontariuszķom nie za karę tylko z własnej chęci pomocy - odpowiedziałam wyjaśniając skąd ja się tam wziełam.
- Możesz Mi powiedzieć jak to się stało że ja zemdlałam a ty byłeś blisko mnie ? - poprosiłam grzecznie i niepewnym głosem bowiem bałam się tego co mogę usłyszeć. Szatyn nie odpowiadał. Po kilku sekundach westchnął głośno i zaczął mówić.
- Chodziliśmy po ośrodku i tłumaczyłaś mi gdzie co i w jakim pomieszczeniu co się znajduje. Po kilku minutach wywiązała się między nami rozmowa i zdenerwowałaś się dając mi do zrozumienia że mam się od Ciebie odczepić i nie chciałem abyś odeszła i cię przytrzymałem ale ty już byłaś nie przytomna - powiedział smutnym głosem. A ja byłam w szoku że tak prosto z mostu mu powiedziałam że ma się ode mnie odczepić.
- Serio Ci tak powiedziałam ? - zapytałam niepewnie. Bieber w odpowiedzi lekko kiwnął głową. A ja poczułam się jak idiotka. Wszystko było by prostrze gdyby nie ta pieprzona choroba. A tak to nie mogę powiedzieć jemu prawdy dlaczego nie chcę a właściwie chce a nie mogę z nim być.
- Nie chciałam tego powiedzieć - pomyślałam a właściwie powiedziałam głośno co spowodowało zaciekawienie Justina.
- Nie chciałaś tego powiedzieć ? A co chciałaś ? - szatyn zasypywał mnie pytaniami. Przez co poczułam się niezręcznie.
- Tzn chciałam ale nie tak prosto z mostu - wyjaśniłam sama gubiąc się w tym co mówie.
- Selena mogę mieć proźbę do Ciebie ? - zapytał łapiąc moją dłoń delikatnie przeplatając nasze palce.
- Tak - odpowiedziałam krótko patrząc na chłopaka.
- Daj nam szanse i umów się ze mną chociaż na sok pomarańczowy - zapytał z nadzieją w głosie. Jednak wiedziałam że muszę odmówić. Wiedziałam że nie mogę pozwolić już na jakąkolwiek bliskość między nami.
- Przykro mi ale nie - odpowiedziałam zabierając dłoń od dłoni Justina i odwróciłam wzrok od chłopaka.
- Dlaczego nie chcesz ? Powiedz mi wprost. Przecież zmieniłem się głównie dla Ciebie i to dzięki Tobie - odpowiedział lekko unosząc głos.
- Tu nie chodzi o Ciebie lecz o Mnie - odpowiedziałam patrząc na Justina który miał w oczach wypisany zawód i to z mojego powodu. Z dalszej rozmowy z chłopakiem uratowało mnie otworzenie drzwi. Oboje spojrzeliśmy w stronę otwierających się drzwi. Do pomieszczenia weszła pielęgniarka.
- Pani Gomez muszę zabrać panią na badania proszę pożegnać się z chłopakiem - usłyszałam z ust kobiety. Spojrzałam na Justina który wiedział że czekam na wyjaśnienia tego co przed chwilą usłyszałam.
- Musiałem skłamać żeby wzieli mnie do karetki z Tobą nie chciałem Cie zostawić - usłyszałam natychmiast z ust chłopaka.
- On nie jest moim chłopakiem - wyjaśniłam pielęgniarce.
- A ty Justin idź już - dopowiedziałam po chwili.
- Nie jestem jej chłopakiem ale już nie długo będę - odpowiedział pewnym siebie głosem po czym nachylił się bliżej mnie i pocałował mnie delikatnie w policzek. Nawet nie wiedziałam kiedy to zrobił. Ale niestety podobało mi się to. Co napewno było widać bo na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Justin wychodząc z sali spojrzał się raz jeszcze na mnie i szczerze się uśmiechnął. Chwilę poźniej zostałam sama z pielęgniarką która mi pomogła wstać z łóżka i usiąść na wuzek aby jechać na badania.

Justin Bieber

Ulżyło Mi gdy Pani Gomez zawołała mnie i powiedziała że Selena odzyskała przytomność i mogę do niej wejść porozmawiać. Jednak rozmowa do końca nie poszła po mojej myśli i dziewczyna mnie znowu spławiła. Domyślam się że to może idiotycznie wyglądać że najpierw w szkole ją wyśmiewałem a teraz latam za nią jak pies. Ale nic nie poradzę na to że Selena mi się podoba. I będę zabiegał o jej względy dopóki nie da Mi szansy. Do końca nie rozumiem dlaczego mnie zbywa i na dodatek mówiła że chodzi tu o nią a nie o mnie. Albo jestem zagłupi albo poprostu nie da się zrozumieć kobiet. Gdy musiałem wyjść z sali dziewczyny. Postanowiłem że wrócę do niej jutro a tym czasem pojadę do domu. Gdy szedłem szpitalnym korytarzem usłyszałem jak ktoś woła moje imię. Obróciłem się w stronę skąd dochodziło wołanie i ujrzałem matkę Seleny która zmierzała w moją stronę.
- Justin zaczekaj - powiedziała kobieta dochodząc do mnie. Byłem zaskoczony że kobieta mnie zaczepiła.
- Slucham Panią - odpowiedziałem czekając aż wyjaśni mi co chce ode mnie. Pierwsza moja myśl była taka że zakaże mi przychodzenia do jej córki czego bardzo bym nie chciał.
- Justin musimy porozmawiać o Selenie. Powiedz Mi chłopcze jakie masz zamiary wobec mojej córki ? - zapytała kobieta oczekując na odpowiedź.
- Selena bardzo Mi się podoba ale nie daje mi szansy przez to jak pani zapewne wie jak ją traktowałem wcześniej. - odpowiedziałem patrząc na kobiete.
- Tak mówiła mi ale powiem Ci w tajemnicy że ty jej też się podobasz i to jak zachowywałeś się wcześniej napewno ci wybaczy tylko daj jej czas a druga sprawa że Ona musi sobie wszystko przemyśleć i poukładać i myślę że niedługo sama ci wszystko wyjaśni - oznajmiła jednocześnie dając mi do myślenia. Czy Selena jest na coś chora ? I nie chce abym o tym wiedział i dlatego nie chce być ze mną ? W mojej głowie mnożyły się pytania na które nie miałem odpowiedzi. I mogła mi odpowiedzieć tylko na nie Selena.
- A pani mi nie powie ? - zapytałem z nadzieją że jednak teraz się wszystkiego dowiem. Jednak matka Sel pokiwała przecząco głową.
- Nie Justin , cierpliwość popłaca może niedługo sama Ci wszystko powie a teraz wybacz muszę iść do niej i proszę Cie aby ta rozmowa została miedzy nami - powiedziała odchodząc.
- Dobrze obiecuje - odpowiedziałem ruszając w stronę wyjścia z budynku. Gdy byłem już na zewnątrz poczułem jak w kieszeni wibrzy mi telefon. Natychmiast wyciągnąłem go i spojrzałem na wyświetlacz aby sprawdzik kto dzwoni. Jednak osoba która dzwoniła nie wywołała u mnie pozytywnych emocji wręcz przeciwnie. Dzwoniła Kendall postanowiłem nie odbierać i odrzuciłem połączenie po czym wyłączyłem całkiem telefon. Skierowałem się do postoju taksówek aby wsiąść i wrócić do domu. Po 20 minutach dotarłem przed dom. Zapłaciłem kierowcy za kurs i wysiadłem z auta kierując się do domu. Gdy wszedłem do domu słyszałem głosy dobiegające z salonu. Moja mama rozmawiaja z jakąś dziewczyną. Po cichu podszedłem bliżej i z zarogu ujżałem moją mamę i..Kendall.
Czy ta dziewczyna nie da mi spokoju ? Czy ona musi być taka natarczywa zachowuje się jak jakaś psychopatka. Wiedziałem że muszę się z nią rozmówić raz na zawszę tym bardziej że chciałem mieć jakiekolwiek szanse u Seleny.


4 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Mam nadzieje, ze Selena da mu szanse, a Kendall odczepi się od niego. Czekam na następny 😍❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi się coraz ciekawiej ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział Mam nadzieję że Selena da szansę Justinowi Życzę dużo weny na kolejne rozdziały :) Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Zresztą jak zawsze... ^^
    OMG to zdanie Justina.. Oni muszą być razem!
    Selena już niedługo mu pewnie powie...
    Jestem ciekawa co będzie dalej...
    Czekam z niecierpliwością na koljny!
    Pozdrawiam i życzę weny ;**
    Nuśka x.x

    OdpowiedzUsuń