czwartek, 5 maja 2016

Rozdział XI - Nie jestem dla Ciebie

Justin Bieber
Gdy byłem w pokoju natychmiast położyłem się na swoje łóżko i usnęłem w ubraniu. Nad ranem obudził mnie jeden wielki wrzask otworzyłem oczy i ujżałem przed sobą kobietę.
- Justin ! Wstawaj bo spóźnisz się do szkoły już 6.30 - krzyczała nade mną.
- Mamo przestań się wydzierać głowa mi pęka - powiedziałem zarzucając poduszkę na głowę aby stłumić krzyk swojej rodzicielki.
- To nie trzeba było tyle pić skoro wiedziałeś że rano do szkoły idziesz - usłyszałem z ust matki.
- Daj spokój i wyjdź - odpowiedziałem wstając z łóżka. Gdy byłem już na nogach bo zostałem brutalnie obudzony podeszłem do szafy i wyciągnęłem ciuchy w których pójdę do szkoły. Po czym skierowałem się do łazienki pod prysznic zabierając ze sobą ciuchy. Po kilku minutach wyszedłem z pod
prysznica następnie ubrałem się i ułożyłem sobie włosy. Mimo to nie wyglądałem dobrze bo moja twarz wyglądała masakrycznie. Chyba mam kaca wymalowanego na całej twarzy. Niestety nie tylko kaca z powodu nadmiaru alkoholu ale też kaca moralnego z powodu Seleny. Zdaję sobię sprawe że nie popisałem się wobec niej zmuszając ją do rozmowy ze mną tym bardziej gdzie byłem najebany. Postanowiłem że w szkole grzecznie poproszę Selene o rozmowę i mam nadzieję że się zgodzi. Gdy byłem gotowy wyszedłem z pokoju udając się do kuchni gdzie siedziała moja mama.
- Nic nie mów proszę Cię.. - powiedziałem wiedząc że i tak zacznie mnie umoralniać.
- Zachowujesz się jak twój ojciec jakby młody - powiedziała
- Przynajmniej umiał być młody a nie tak jak ty teraz tylko narzekasz - powiedziałem biorąc z lodówki mała wodę w butelce i natychmiast z powrotem opuszczając kuchnie aby uniknąć dalszego biadolenia matki. Gdy wyszedłem z kuchni ubrałem buty na przedpokoju i wyszedłem z domu kierując się na podjazd mojego domu gdzie za chwilę miał przyjechać po mnie Ryan. Czekając na kolegę aż przyjedzie zdażyłem spalić papierosa. Gdy skończyłem i wyrzyciłem na ziemie Ryan dopiero podjechał. Bez wahania wsiadłem na miejsce pasażera i podałem rękę na przywitanie z nim. Po czym zamknęłem drzwi i ruszyliśmy w drogę.
- O stary wyglądasz jakby cię z krzyża zdjeli - zaśmiał się chłopak. I nie ukrywam miał racje bo właśnie się tak czułem.
- Mam takiego kaca że ledwo co żyje - odpowiedziałem odkręcejąc butelkę wody po czym napiłem się aby zagasić pragnienie.
- A jak tam ? Selena odzywała się do Ciebie ? - zapytał spoglądając na mnie.
- Nie i nie dziwie się jej że nie chce mnie znać - odpowiedziałem.
Ryan nic nie odpowiedział tylko pokręcił głową. Resztę drogi do szkoły spędziliśmy w ciszy. Jakoś po 10 minutach dojechaliśmy na parking przed szkołą. Po zaparkowaniu auta odrazu udaliśmy się do budynku a dokładniej pod sale w której za 5 minut odbędzie się pierwsza lekcja. Chwilę poźniej byliśmy już w klasie gdzie odrazu rozglądałem się za Seleną jednak nigdzie jej nie było. Miałem nadzieję że jeszcze przyjdzie. Usiadłem do ławki a zaraz po tym dołączył do mnie Ryan.
- Nie ma jej - powiedziałem krótko.
- Kogo ? - zapytał mój kolega
- Seleny nie ma - powiedziała
- Stary a dzisiaj jest poniedziałek - powiedział po chwili Ryan
Spojrzałem na niego pytająco nie wiedząc o co mu chodzi.
- Dzisiaj idziesz odrabiać godziny do domu niepełnosprawnych - wyjaśnił.
- Zapomniałem o tym - oznajmiłem.
Chwilę poźniej skończyliśmy rozmowę bo do klasy wszedł nauczyciel. A nie chciałem wylecieć ze szkoły bo mam już za dużo uwag. Całe 45 minut udawałem że słucham na lekcji ale myślami byłem zypełnie gdzieś indziej. Zostało 5 minut do końca lekcji gdy do klasy wszedł dyrektor.
- Przepraszam że przerywam zajęcia ale przyszedłem po jednego z ucznów - powiedział kierując wzrok w moją stronę.
- Ja ? Przecież nic nie zrobiłem - powiedziałem natychmiast reagując nerwowo co spowodowało to że wstałem z krzesła. Derektor spojrzał na mnie z wrednym uśmiechem.
- Właśnie nic nie zrobiłeś Bieber a miałeś wstawić się dzisiaj na 8 rano na odpracowanie godzin - powiedział.
Wiedziałem że muszę tam iść ale nie wiedziałem że aż tak wcześnie.
- Rusz się chłopcze sam Cię tam odwiozę aby mieć pewność że dotarłeś - powiedział po chwili nie czekając na moją reakcję wyszedł z klasy. Nie czekając na nic zabrałem plecak i wyszedłem za nim. Natychmiast udałem się do wyjścia z budynku a nastepnie na parking gdzie w samochodzie czekał na mnie dyrektor. Bez słowa wsiadłem do jego auta i ruszyliśmy w drogę. Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Chciałem od razu wyjść z auta tego starego pryka jednak On mnie zatrzymał.
- Bieber proszę Cię zachowuj się tam jak przystało - powiedział z poważnym wyrazem twarzy. Na ten widok zachciało mi się śmiać jednakże się powstrzymałem.
- Jasne , ja się zawsze dobrze zachowuje - odpowiedziałem wychodząc z samochodu i udałem się w kierunku wejścia do domu dla niepełnosprawnych.
- Kurwa jeszcze mnie tu nie było - powiedziałem sam do siebie wchodząc do środka. Wnętrze budynku było duże , wystrojone a na ścianach widniały teńczowe barwy. Krótko mówiąc ja żygam teńczą. Szedłem przed siebie korytarzem który miał mnie zaprowadzić do dyrektorki tej placówki po drodzę obserwowałem niektórych ludzi przebywających przed salami. Byli smutni chorzy i..śmieszni ale starałem się nie śmiać bo nie wypadało. Wkońcu dotarłem pod biuro Pani Margaret. Skad wiem że to tu ? Na drzwiach była wielka tabliczka z imieniem i nazwiskiem. Otwierając drzwi niepewnie spojrzałem do środka ale to a właściwie kogo tam zobaczyłem przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Byłem zaskoczony a jednocześnie szcześliwy że tuż przy biórku pani Margaret siedzi Selena. Bez pytania czy mogę wejść wtargnąłem do pomieszczenia co spowodowało że obie panie spojrzały na mnie. Ja przyglądałem się tylko Selenie która na mój widok była najwyraźniej zaskoczona lecz próbowała to ukryć.
- Dokończymy naszą rozmowę później - poniedziała starsza kobieta spoglądając na mnie.
- Dobrze - odpowiedziała Selena wstając z krzesła i kierując sie ku wyjściu.
- Pan Justin tak ? Oprowadze Cię po ośrodku - oznajmiła pani Margaret.
Wtedy wpadłem na doskonały pomysł. Aby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
- A może Selena mnie oprowadzi znamy się i w ogole - zaproponowałem z nadzieją że właścicielka się zgodzi. Jednak zwrok Gomez nie był przyjazny.
- Dobrze dobry pomysł. I tak mam dużo pracy. Selena zajmiesz się tym ? - usłyszałem kierujące pytanie do Seleny. Dziewczyna przytakneła i oboje wyszliśmy z sali. Dziewczyna unikała mojego wzroku i opowiadała tylko o pomieszczeniach. Miałem tego dość że nie odpowiada mi na żadno z moich pytań kierowanych do niej nie dotyczące placówki.
- Możesz mi kurwa wkońcu odpowiedzieć - powiedziałem głośnym tonem. Na co dziewczyna się zdrygneła.
- Mogę jeżeli będziesz pytał tylko i wyłącznie o tej placówce - powiedziała zatrzymując się na chwilę po czym ruszyła dalej. Nie mogłem pojąć tej dziewczyny jak mogła być taka uparta. Ale wiedziałem jedno że muszę wykorzystać szanse że jesteśmy sami i z nią wszystko wyjaśnić.
- Selena ja chce tylko z Tobą na spokojnie porozmawiać - powiedziałem stając przed nią i łapiąc ją delikatnie za ramiona aby zatrzymać ją w miejscu. Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyna stanęła spoglądając mi prosto w oczy poraz pierwszy w tym dniu.
- Już Ci wszystko powiedziałam wczoraj czego ty jeszcze chcesz ode mnie ? - zapytała nie okazując żadnych emocji. Była obojętna.
- Chce Ci to wytłumaczyć wszystko że nie jestem z Kendall. Wiem że byłem wobec Ciebie hamski i źle się zachowywałem przez dłuższy czas ale przecież się zmieniłem. Nie widzisz tego ? - zapytałem patrząc prosto w ciemne teńczówki dziewczyny.
- Spoko , jeśli z nią nie jesteś twoja sprawa. Tak zachowywałeś się jak dupek ale się zmieniłeś przez ostatnie dni i właśnie nie wiem czemu? - odpowiedziała pytając.
- Bo podobasz Mi się. Chcę poznawać Cię z każdym nowym dniem chce być blisko Ciebie dziewczyno - powiedziałem niewiele się zastanawiając czy dobrze robie zbliżyłem się do Seleny chcąc ją pocałować jednak dziewczyna natychmiast się odsunęła ode mnie.
- Nie Justin ! Nie jestem dla Ciebie - powiedziała odchodząc w innym kierunku. Nie wiele myśląc aby zatrzymać dziewczynę przy sobie przyciągnąłem ją do siebie. Staliśmy tak przez chwilę gdy nagle dziewczyna zbladła a jej oczy traciły swój blask.
- Selena co Ci jest ! - zapytałem zpanikowany. Jednak odpowiedzi nie uzyskałem. Trzymałem bezwładną i nieprzytomną dziewczynę w swoich ramionach. Chciałem ją tak trzymać ale nie w takiej sytuacji. Wzięłem dziewczynę na ręcę i pośpiesznie kierowałem się w stronę sali gdzie mogłem kogoś znaleźć i poprosić o pomoc.
- Pomocy ! - krzyknąłem na widok jakiejś kobiety która natychmiast znalazła sie przy mnie i dzwoniła po karetkę.
- Co się stało ? - zapytała po zadzwonieniu po karetkę dla Seleny.
- Rozmawialiśmy i ona naglę zemdlała - wyjaśniłem przejmując się stanem dziewczyny. Po kilku minutach pogotowie przyjechało.
- Jadę z wami - powiedziałem gdy Selena leżała wciąż nieprzytomna na noszach w karetce.
- A kim pan jest dla nieprzytomnej ? - zapytał ratownik.
- Chłopakiem - odpowiedziałem wchodząc do karetki.


4 komentarze:

  1. Super rozdział ☺ czekam z niecierpliwością na kolejny ☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Czekam na następny 😍❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłopakiem?! Aaaaa umieram ❤
    Cudny rozdział. Już nie mogę się doczekać nexta!
    Zapraszam do siebie na Went to tell you... ;*
    Nuśka

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział i ta końcowówka Chłopakiem... Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń