czwartek, 2 czerwca 2016

Rozdział XXVI - Podejżenia

Miesiąc później.

Selena Gomez

Minął miesiąc odkąd dowiedziałam się że mój ojciec zabił dwoje straszych ludzi i na dodatek jego wspólnikiem był Jerry. Facet który próbował mnie zgwałcić. Opowiedziałam o tym wszystkim mamie a ona co ? Utwierdziła mnie w tym że wiedziała o wszystkim od początku tylko nie chciała mi mówić bo wtedy napewno bym się nie zgodziła na to aby była szczęśliwa..kurwa jak można być szczęśliwą z mordercą. Bez wahania poszłam z tym wszystkim na policję złożyć zeznania i poinformować gdzie znajduje się jeden ze sprawców zbrodni czyli mój ojciec. Justin między czasie dowiedział się też że to ojciec kazał na mnie napaść Jerremu i najlepsze..miał mnie zgwałcić i zabić. Wiedział już wcześniej o tym spadku po dziadkach który dostałam niedawno i chciał mnie zlikfidiwać aby mógł zgarnąć kasę po mnie. Więc obaj panowie siedzą w areszcie i do sprawy nie wyjdą grozi im kara dożywotniego więzienia. Moja matka znienawidziła mnie i wyrzuciła mnie z domu. To boli bo kocham ją nad życie a ona bardziej kocha przestępce niż własną córkę. Gdy odeszłam z domu zamieszkałam u Justina który wspiera mnie w każdej chwili. Kocham go najmocniej na świecie. Jestem z nim szczęśliwa i mimo przykrych zdarzeń On pomaga mi iść do przodu. Justin zdecydował się zaryzykować i podążył za marzeniami. Pamiętacie jak dzwonił do niego telefon ? Dzwonił Scoter Brown i umówili się na nagranie piosenki która jest teraz hitem. Właśnie jedziemy na nagranie do studia gdzie mój chłopak będzie udzielał wywiadu.
- Kochanie dlaczego nic nie mówisz ? - zapytał chłopak zauważając moją nie obecność.
- Zamyśliłam się poprostu - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Rozumiem. Już jesteśmy - oznajmił parkując auto przed ogromnym budynkiem. Oboje wysiedliśmy z auta i trzymając się za ręce weszliśmy do budynku.
- Pan Justin ? - zapytała piekna wysoka blądynka odrazu gdy tylko pojawiliśmy się w holu.
- Tak - odpowiedział krótko.
- To zapraszam za mną - powiedziała i ruszyła przed siebie a my oboje za nią. Czułam się dziwnie jak każda jedna osoba znajdująca się w pomieszczeniu patrzyła na nas.
- Zapraszam. Jestem Emili Jorge to ja będę z Tobą przeprowadzać wywiad - powiedziała ciepłym głosem uśmiechając się czule w stronę Justina.
Justin pociągnął mnie  za sobą i usiedliśmy na sofie.
- Pani nie może tu być prosze poczekać na zapleczu - usłyszałam. Nie protestowałam i tak się dziwnie czułam przed nimi wszystkimi a tym bardziej przed kamerami. Pocałowałam szatyna i wstając z sofy ruszyłam do miejsca wskazanego przez reporterkę. W tym czasie zaczeli wywiad z Justinem. Byłam podekscytowana tym jak dobrze sobie radzi szatyn w odpowiadaniu na pytania. Siedząc i wpatrując się jak przebiega rozmowa poczułam zawroty głowy i mdłości. Zrywając się na równe nogi wybiegłam z pomieszczenia na korytarz i skierowałam się do łazienki. Miałam szczęście że była blisko bo dalej nie dała bym rady dobiec. Spędziłam tam z 10 minut ciągle wymiotując. Miałam tak od 3 dni że nagle mnie brało i musiałam wymiotować. Justin wiedząc o tym kazał Mi jak najszybciej zgłosić się do lekarza bo mogłam się nabawić jakiegoś chorubska. Podejrzewałam co mi jest i to nie choroba ale postanowiłam nie mówić o tym Justinowi nie mając pewności.
Gdy wyszłam z lazienki szatyn już stał na korytarzu i na mnie czekał.
- Tak myślałem że jesteś w łazience - usłyszałam z jego ust gdy podeszłam bliżej. Nic nie mówiąc wtuliłam sie w jego ciało.
- Kochanie musisz iść wkońcu do lekarza - dopowiedział po chwili obejmując mnie ramieniem.
- Tak wiem - odpowiedziałam z uśmiechem i oboje ruszyliśmy w stronę wyjścia. Gdy znaleźliśmy się na zewnatrz zaatakowała nas zgraja fotoreporterów. Natychmiast wtuliłam bardziej się w szatyna i pośpiesznie wsiedliśmy do auta ruszając z piskiem opon.
- Kurwa banda idiotów. Człowiek nawet normalnie nie może wyjść na miasto - powiedział Justin głośniejszym tonem. Chłopak wygladał na zdenerwowanego całym tym incydentem.
- Kotku nie denerwuj się takie jest życie gwiazdy - odpowiedziałam łagodnym tonem kładąc dłoń na dłoni chłopaka próbując go uspokoić. I udało mi się bo szatyn spojrzał w moją stronę z wielkim słodkim uśmiechem.
- Kocham Cie wiesz ? - zapytał
- Wiem kochanie. Ja Ciebie też bardzo kocham - odpowiedziałam. W tej samej chwili gdy skończyliśmy rozmowę Justin zaparkował pod domem. Wysiadając z auta rozglądłam się czy nikt nie stoi z aparatem i nie będzię chciał nas z fotografować do jakiegoś taniego magazynu. Razem z Bieberem weszliśmy spokojnie do domu. Odrazu skierowaliśmy się do salonu. Gdzie naszym oczom ukazał się menadzer Justina Scoter.

Justin Bieber

Razem z Seleną weszliśmy spokojnie do domu. Odrazu skierowaliśmy się do salonu. Gdzie naszym oczom ukazał się mój menadzer Scoter. 
- Siemanko co Cie do mnie wsprowadza ? - zapytałem witając sie z nim.
- Twoja mama wpuściła mnie do domu - wyjaśnił. Cała trójką zajeliśmy miejsce na kanapie. Brown miał już szklankę z napojem także nie proponowałem mu nic.
- Przyjechałem bo mam dla Ciebie pewną propozycję - zaczął mówić.
- Mianowicie Justin chce abyś jechał w swoją pierwszą trasę koncertową. - dokończył. Wpatrywałem się w niego z niedowierzeniem w to co słyszałem. Nie miałem pojęcia co odpowiedzieć. Z jednej strony cieszyłem się jak jasna cholera a z drugie nie chciałem wyjeżdzać i zostawiać mojej księżniczki.
- Kiedy ? Na ile ? - zapytałem.
- Za tydzień i na dwa tygodnie. Narazie będziesz koncertował w pobliskich miastach. - odpowiedział.
- No okej to nie jest tak źle - wymamrotałem obejmując Selenę która cały czas milczała.
- Kochanie dobrze się czujesz ? Dlaczego nic nie mówisz ? - zapytałem kierując wzrok na Selenę.
- Przepraszam. Zamyśliłam się - powiedziała cicho prawie nie słuszalnie.
- Ja jestem za. Kochanie będziesz miał swoją pierwszą trasę zaliczoną a napewno później będą kolejne i kolejne - dodała pochwilę udając szczęśliwą. Wiedziałem że coś jej jest i z jakiegoś powodu jest smutna ale nie miałem pojęcia z jakiego.
- Więc ? - wtrącił się Scot. Spojrzałem na Sel która kiwnęła głową potwierdzająco dając mi do zrozumienia abym się zgodził.
- No to jadę - odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- To teraz musimy omówić szczegóły. - usłyszałem w odpowiedzi od menadzera.
- To ja was zostawię samych. Pójde się położyć - powiedziała natychmiastowo brunetka wstając z łóżka. Pocałowała mnie delikatnie w usta i ruszyła w stronę naszego już teraz pokoju.
- Sel dobrze się czujesz ? - zapytałem
- Tak nie martw się - krzyknęła dość głośno będąc już na góże. Martwiłem się o nią i gdyby nie to że jest u mnie menadzer poszedł bym za nią i dowiedział się co jej jest. Omówienie spraw wiążące z trasa koncertową zajeło nam jakąś godzinę. Gdy mój menadzer wyszedł postanowiłem iść sprawdzić czy moją księżniczka śpi. Ruszyłem prosto z salonu na schody które prowadziły mnie na górę a następnie do mojego i Seleny pokoju. Wszedłem do pomieszczenia po cichu i zobaczyłem że brunetka jeszcze śpi podchodząc bliżej zobaczyłem mokre plamy na jej poduszcze. Czyżby Selena płakała ? Położyłem się obok niej na łóżku i wtuliłem się w dziewczynę zaczynając się zastanawiać nad powodem jej łez.



4 komentarze:

  1. No to będzie się działo... Co.za matka .

    OdpowiedzUsuń
  2. No to będzie się działo... Co.za matka .

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo ciekawa, dlaczego Selena płakała. Powodu jej złego samopoczucia się domyslam. Szkoda, ze Justin jest taki tępy w tych sprawach i nie potrafi logicznie myśleć. Mam nadzieje, ze proces w sprawie jej ojca szybko minie i będzie gnił we więzieniu przez resztę swoich dni. Świetny rozdział. Juz nie mogę się doczekać kolejnego 😍❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie że Sel mieszka z Jusem. Domyślam się dlaczego płakała i dlaczego źle się czuła Czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń