Selena Gomez
- wieśniara! Słyszałam od razu po wejściu do klasy. Pewnie zastanawiacie się dlaczego nie reaguje na te wyzwiska. Od miesiąca to słyszę od momentu kiedy zaczęłam chodzić do tej szkoły.
Nie zwracając uwagi na obelgi skierowane w moją osobę usiadłam na swoje miejsce które wyznaczyła mi nauczycielka miesiąc temu.
- Gomez fajny sweter ! Babcia ci go na drutach zrobiła?!
Odwróciłam się w stronę Biebera który był jedną najbardziej dręczących mnie osób. Znam jego głupie żarty na pamięć i ten jego zachrypnięty głos. Stąd wiem że to on.
- Tak a co zazdrościsz ? Że ty takiego nie masz? Zapytałam ze złością w głosie.
Z dalszego wyśmiewania się ze mnie uratowała mnie nauczycielka która weszła do klasy. Po sprawdzeniu obecności przystąpiła do lekcji.
Podczas lekcji Elita klasowa rzucała we mnie jakimiś papierami nie przejmowałam się tym bo jestem zdania JAK KUBA BOGU TAK BÓG KUBIE i kiedyś to wszystko odwróci się przeciw im. Jednak ich zachowanie nie umknęło uwadze nauczycielki która natychmiast zareagowała.
- Ryan , Justin i Kendall dostajecie uwagę za obrazę koleżanki i przeszkadzanie w zajęciach. - powiedziała stanowczym tonem i zaczęła wpisywać uwagi. Gdy nauczycielka skończyła zadała nam ćwiczenia do domu i chwilę później zadzwonił dzwonek na przerwę. Zaczęłam pakować swoje książki do torby i udałam się do wyjścia z klasy. Podczas przerwy usiadłam na ławce pod gabinetem dyrektora ponieważ miałam sprawę do niego i czekałam aż będę mogła wejść. Między czasie wyciągnęłam z torby pudełko z pastylkami wyciągając jedną pastylkę wsadziłam ją do ust i popiłam wodą którą również wyciągam z torby. Po czym wszystko z powrotem schowałam. Chwile później drzwi od biura dyrektora otworzyły się i mężczyzna stanął przede mną.
- Selena w czym mogę ci pomóc?
Wstałam szybko na równe nogi i nie pewnie uśmiechnęłam się.
- Panie Braun czy mogę zwolnić się z lekcji bo muszę iść do lekarza na kontrolne badania.
Mężczyzna spojrzał z troską na mnie.
- Oczywiście że tak, tylko powiedz Mi czy u Ciebie wszystko dobrze ? Jak się czujesz ? - zapytał
- Tak dobrze się czuję na tyle ile można się tak czuć z moją chorobą - odpowiedziałam po czym odwróciłam się i zamierzałam w stronę wyjścia z budynku szkoły. Na parkingu szkolnym wsiadłam do swojego auta i ruszyłam do wyznaczonego miejsca . Po 20 minutach zapakowałam przed dużym budynkiem i weszłam do środka. Po wejściu do kliniki ukazała się moim oczom wielka tablica z nazwiskami lekarzy i numerami pokojów w których przyjmują. Ja wiedziałam do którego pokoju mam się udać 216 i na nazwisko nie zwróciłam uwagi. Szybko znalazłam się pod wyznaczonym numerem pokoju i natychmiast zapukałam.
Nie zwracając uwagi na obelgi skierowane w moją osobę usiadłam na swoje miejsce które wyznaczyła mi nauczycielka miesiąc temu.
- Gomez fajny sweter ! Babcia ci go na drutach zrobiła?!
Odwróciłam się w stronę Biebera który był jedną najbardziej dręczących mnie osób. Znam jego głupie żarty na pamięć i ten jego zachrypnięty głos. Stąd wiem że to on.
- Tak a co zazdrościsz ? Że ty takiego nie masz? Zapytałam ze złością w głosie.
Z dalszego wyśmiewania się ze mnie uratowała mnie nauczycielka która weszła do klasy. Po sprawdzeniu obecności przystąpiła do lekcji.
Podczas lekcji Elita klasowa rzucała we mnie jakimiś papierami nie przejmowałam się tym bo jestem zdania JAK KUBA BOGU TAK BÓG KUBIE i kiedyś to wszystko odwróci się przeciw im. Jednak ich zachowanie nie umknęło uwadze nauczycielki która natychmiast zareagowała.
- Ryan , Justin i Kendall dostajecie uwagę za obrazę koleżanki i przeszkadzanie w zajęciach. - powiedziała stanowczym tonem i zaczęła wpisywać uwagi. Gdy nauczycielka skończyła zadała nam ćwiczenia do domu i chwilę później zadzwonił dzwonek na przerwę. Zaczęłam pakować swoje książki do torby i udałam się do wyjścia z klasy. Podczas przerwy usiadłam na ławce pod gabinetem dyrektora ponieważ miałam sprawę do niego i czekałam aż będę mogła wejść. Między czasie wyciągnęłam z torby pudełko z pastylkami wyciągając jedną pastylkę wsadziłam ją do ust i popiłam wodą którą również wyciągam z torby. Po czym wszystko z powrotem schowałam. Chwile później drzwi od biura dyrektora otworzyły się i mężczyzna stanął przede mną.
- Selena w czym mogę ci pomóc?
Wstałam szybko na równe nogi i nie pewnie uśmiechnęłam się.
- Panie Braun czy mogę zwolnić się z lekcji bo muszę iść do lekarza na kontrolne badania.
Mężczyzna spojrzał z troską na mnie.
- Oczywiście że tak, tylko powiedz Mi czy u Ciebie wszystko dobrze ? Jak się czujesz ? - zapytał
- Tak dobrze się czuję na tyle ile można się tak czuć z moją chorobą - odpowiedziałam po czym odwróciłam się i zamierzałam w stronę wyjścia z budynku szkoły. Na parkingu szkolnym wsiadłam do swojego auta i ruszyłam do wyznaczonego miejsca . Po 20 minutach zapakowałam przed dużym budynkiem i weszłam do środka. Po wejściu do kliniki ukazała się moim oczom wielka tablica z nazwiskami lekarzy i numerami pokojów w których przyjmują. Ja wiedziałam do którego pokoju mam się udać 216 i na nazwisko nie zwróciłam uwagi. Szybko znalazłam się pod wyznaczonym numerem pokoju i natychmiast zapukałam.
- Proszę wejść - usłyszałam męski głos z za drzwi
Słysząc zgodę do wejścia nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
- Dzień dobry miałam umówioną wizytę na dziś - oznajmiłam siadając na przeciw lekarza po przeciwnej stronie biurka.
- Naturalnie Panna Gomez tak ?- dopytał z uśmiechem lekarz
Na znak potwierdzenia że Gomez to ja skinęłam lekko głową.
- Zacznijmy od tego że się przedstawię Seleno. Jestem twoim lekarzem prowadzącym od dziś i moja godność to Jeremy Bieber. - powiedział z uśmiechem mężczyzna. A moje oczy prawie wyskoczyły na wierzch kiedy usłyszałam jego nazwisko. Niestety moje zdziwienie nie uszło uwadze lekarza.
- Coś nie tak ?
Otrząsnęłam się ze zdziwienia. I lekko zawstydzona odpowiedziałam.
- Nie nic tylko hym..Pan jest ojcem Justina ? - zapytałam z nadzieją że to tylko zbieżność nazwisk.
- Tak , Justin to mój syn - powiedział bez wahania. - A dlaczego pytasz ? - dopytał.
- Chodzę z Pana synem do klasy ale nie ważne przejdźmy już do mojej sprawy - poprosiłam próbując zmienić temat. I udało się bo mężczyzna zaczął przeglądać stertę kartek z różnymi wykresami , rysunkami i wynikami. I nastała cisza Pan Jeremy bardzo skupiony przeglądał wyniki i długo milczał. Po kilkunastu minutach w końcu przerwał ciszę. Zmartwiony spojrzał na mnie.
- Selena będę z Tobą szczery.. wyniki są w miarę dobre ale nie wystarczająco aby zaprzestać kuracji tabletkami..musisz dalej je brać i zrobić powtórne badania za dwa miesiące wtedy się okaże jaki rodzaj przypadłości masz czy górą jesteś ty czy choroba.. - powiedział dość smutnym tonem.
- Dobrze nie ma problemu. Wypisze mi Pan tylko receptę na kolejne opakowania i dostosuje się do Pana zaleceń - odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
- Selena nie przejmuj się aż tak tymi wynikami - powiedział .Nie zrozumiałam w pierwszym momencie o co chodzi ale chwile później wiedziałam że chodzi mu o moją minę.
- To nie chodzi o wyniki tylko hym..proszę nie mówić synowi że jestem Pana pacjentką dobrze ? - poprosiłam szybko wyjaśniając mój wcześniejszy wyraz twarzy. Jeremy uśmiechnął się szeroko.
- Obiecuje nic nie powiem. Lekarze są jak księża też mamy swoją tajemnicę zawodową tak jak oni tajemnicę spowiedzi. Słysząc te słowa ulżyło mi a w odpowiedzi uśmiechnęłam się wstając z miejsca na którym spędziłam ponad godzinę i podchodząc do drzwi pożegnałam się i wyszłam. Wychodząc z budynku wyciągnęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na godzinę była 11:45 wiec czym prędzej ruszyłam na parking i wsiadłam do auta i ruszyłam w drogę powrotną do swojego domu. W domu byłam po 30 minutach po zaparkowaniu auta na podjeździe szybkim krokiem skierowałam się do domu.
- Jestem już! Mamo słyszysz ? Jednak odpowiedzi nie usłyszałam czyli w domu byłam sama. Odkąd ojciec nas zostawił mama pracowała nadgodziny aby utrzymać dom, nas i jeszcze trzeba opłacać moje kuracje. Szybkim tempem poszłam do swojego pokoju i wyciągnęłam z garderoby
Po czym naszykowany zestaw do ubrania położyłam na łóżku i poszłam do łazienki pod prysznic. Po ok 20 minutach wyszłam z łazienki wysuszona, uczesana w koka i lekko pomalowana i zaczęłam ubierać się w wcześniej naszykowane rzeczy. Byłam już gotowa więc spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 14:45 czyli czas kiedy mogłam już wyjść z domu aby nie spóźnić się na umówione spotkanie.